pt.. gru 6th, 2024
Prof. Marcin Piątkowski ostrzega na łamach Bankier.pl: Niebezpieczeństwo wojny światowej nie istnieje, ale grozi nam konflikt gospodarczy między Chinami a Zachodem.

Polska potrzebuje programu rozwoju, który ja nazywam „5i”: instytucje, inwestycje, innowacje, imigracje i inkluzywność. To on sprawi, że po raz pierwszy w historii będziemy mieć szansę stać się jednym z gospodarczych liderów Europy – mówi prof. Marcin Piątkowski w rozmowie z Andrzejem Stecem.

Prof. Marcin Piątkowski będzie gościem i panelistą konferencji „Warsaw Investment Summit”, którą 19 listopada organizuje Dom Inwestycyjny Xelion. Bankier.pl jest partnerem medialnym wydarzenia.

Czy patrząc geopolitycznie i gospodarczo na świat (liczne konflikty, ryzyka, stagnacje w niektórych dużych krajach, np. w Niemczech,…) nie obawia się Pan, że zmierzamy do jakiegoś dużego, globalnego konfliktu zbrojnego?

Trudno takie konflikty przewidywać. Historycznie biorąc, one zawsze były dla większości obserwatorów zaskoczeniem, ale uważam, że na szczęście na razie takie ryzyko jest małe. Jestem przekonany, że np. Chiny, które trochę znam, bo do niedawna z ich rządem pracowałem, nie zamierzają np. atakować Tajwanu w bliskiej perspektywie. Trudno powiedzieć jakie będą dalsze losy wojny w Ukrainie, ale jest też mało prawdopodobne, aby przerodziła się ona w większy konflikt. Sądzę, że bliżej jest do końca tego konfliktu niż jego początku. Globalny konflikt zbrojny więc jest na szczęście mało prawdopodobny, ale za to coraz bardziej prawdopodobny jest konflikt gospodarczy na linii Chiny- Zachód, szczególnie po zwycięstwie Trumpa.

Jego fundamentalnym źródłem jest fakt, że Chiny chcą wyjść ze spowolnienia gospodarczego stawiając na jeszcze większy, często subsydiowany eksport, a Zachód nie chce, aby wyższy chiński eksport zniszczył lokalne przemysły, jak chociażby przemysł samochodowy, i doprowadził do deindustralizacji.

  1. Która gospodarka światowa prezentuje się dzisiaj najlepiej z punktu widzenia kondycji, perspektyw?

Gdzie najlepiej i najbezpieczniej lokować swoje oszczędności?

USA radzi się najlepiej wśród gospodarek rozwiniętych. Ma się ona w tym roku rozwijać w tempie 2,8 procent (strefa euro tylko 0,8 proc.). Wspomaga ich przede wszystkim bardzo ekspansywna polityka fiskalna, z deficytem prawie 7 proc. PKB, szybko rosnąca wydajność pracy, dzięki m.in. globalnym firmom IT, oraz, choć w mniejszym stopniu, dodatkowe dochody ze sprzedaży gazu i ropy, w tym do Europy. Poza krajami bogatymi, Indie są najszybciej rozwijającą dużą gospodarką na świecie, rosnącą w tempie ponad 7 proc. To dużo, ale Indie startują z bardzo niskiego poziomu dochodu, raptem 1/5 tego co Polska, po uwzględnieniu siły nabywczej. Daleko więc im do bycia bogatym.

Wracając do Polski. Często mówił Pan, że aby się rozwijać trzeba się zadłużać. Patrząc jednak na potężny deficyt i rosnące potrzeby sfinansowania/rolowania długu nie obawia się Pan, że przekroczymy jakąś czerwoną linię? Ewentualnie gdzie jest granica zadłużania się?

Nie jestem zwolennikiem zadłużania się, ale inwestowania. Żeby się dalej rozwijać, Polska musi więcej inwestować. Mimo wielkich inwestycji po wejściu do Unii, dalej jesteśmy krajem niedoinwestowanym: poziom zakumulowanego majątku na jednego mieszkańca jest w Polsce o połowę niższy niż np. w Niemczech. Trudno w takiej sytuacji z nimi konkurować czymś innym niż niższymi płacami.

  • Musimy zainwestować w siebie więcej, żeby móc wejść do gospodarczej Ligi Mistrzów.

Wyższe inwestycje można sfinansować dodatkowymi dochodami budżetowymi (np. tymczasową składką obronną, wyższą akcyzą czy zwiększeniem ściągalności podatków dzięki zastosowaniu AI), cięciem nieuzasadnionych ekonomicznie wydatków jak 13 i 14 emerytury, oraz – tam gdzie środków zabraknie – dodatkowym długiem. Ten dług się łatwo spłaci, bo wykorzystamy go na wysoko rentowne inwestycje w digitalizację, tanią, zieloną energię, absorpcję technologii, w tym AI, oraz na wszystkie inne inwestycje publiczne, które pomogą odblokować inwestycje prywatne.

Na te ostatnie jest bardzo duże miejsce, bo polski sektor prywatny ma jeden z najniższych poziomów dżwigni finansowej w całej UE: jest więc bardzo dużo miejsca na dodatkowe inwestycje, publiczne i prywatne. Rozpędzona gospodarka pozwoli spłacić zaciągnięty dług, tak jak to było przez ostatnie 35 lat.

Dla tych, którzy argumentują, że „państwo zmarnuje dodatkowe pieniądze”, można wzorem najnowszego budżetu Wlk. Brytanii zagwarantować, że pieniądze na wyższe inwestycje będą „oznaczone” a ich wydawanie będzie publicznie nadzorowane. Co do przekroczenia „czerwonej linii”, sądzę, że do niej bardzo daleko.

Rynki finansowe rozumieją, że dodatkowe wydatki na inwestycje wzmocnią wiarygodność kredytową Polski, a nie ją osłabią. Dodatkowo, fakt, że ogłoszenie najwyższego w historii deficytu w 2025 roku oraz niedawna nowelizacja budżetu, nie sprawiła żadnych zawirowań na rynku długu, pokazuje, że Polska ma duży kredyt zaufania, również dlatego, że nasz poziom długu publicznego to raptem niewiele ponad połowa średniej w UE. Trzeba tą przestrzeń fiskalną rozwojowo wykorzystać.

Czy patrząc na 2025 rok jest Pan optymistą, czy pesymistą, jeśli chodzi o kondycję polskiej gospodarki? Tak w skali 1-6.

Jestem optymistą i daje Polsce co najmniej 4. Mamy się rozwijać w tempie powyżej 3 procent, co jest świetnym wynikiem dla gospodarki, która już dzisiaj jest bogatsza od Grecji i Portugalii, a za chwilę dogoni Hiszpanię, Japonię i Włochy. Wszystkie te kraje mogą tylko pomarzyć, aby mieć takie tempo wzrostu.

Co nie oznacza, że mamy osiąść na laurach: najbliższe lata zdecydują czy w przyszłości dołączymy, po raz pierwszy w historii, do bogatych krajów Europy Północnej, takich jak np. Holandia, czy do Europy Południowej, krajów takich jak Włochy czy Hiszpania, które od dawna mają problem ze wzrostem i konkurencyjnością.

Potrzebny będzie program rozwoju, który ja nazywam „5i”: instytucje, inwestycje, innowacje, imigracje i inkluzywność. To on sprawi, że po raz pierwszy w historii będziemy mieć szansę stać się jednym z gospodarczych liderów Europy.

dr hab. Marcin Piątkowski jest ekonomistą pracującym w New Delhi, profesorem Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, autorem bestsellera „Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość“. Wcześniej był m.in. wizytującym naukowcem na Uniwersytecie Harvarda.

Prof. Marcin Piątkowski będzie gościem i panelistą konferencji „Warsaw Investment Summit”, którą 19 listopada organizuje Dom Inwestycyjny Xelion. Bankier.pl jest partnerem medialnym wydarzenia.