Sprawa rzekomej nieodbytej rozmowy między premierem Donaldem Tuskiem a kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem budzi kontrowersje. Po doniesieniach polskich mediów opartych na ustaleniach korespondentki Aleksandry Fedorskiej, Deutsche Welle postanowiło zbadać tę kwestię.
Niemiecki rząd potwierdził jednak istnienie rozmowy, która miała miejsce w kuluarach szczytu Unii Europejskiej w Brukseli. Cała sytuacja wywołała zamieszanie, a rząd niemiecki próbuje teraz uporządkować to, co nazwał „bałaganem informacyjnym”.
Incidentem, który był powodem tej rozmowy, był przewóz rodziny migrantów przez niemiecką granicę do Polski. Tusk zapowiedział spotkanie z kanclerzem Niemiec, aby omówić tę sprawę. Podsekretarz stanu w KPRM, Agnieszka Rucińska, potwierdziła odbycie rozmowy, co dodatkowo podkreślił Donald Tusk.
Nadmierne zaangażowanie opozycji?
Premier polskiego rządu zwrócił uwagę na reakcję opozycji, którą określił jako nadmierne. Zarzucił opozycji narzucanie swojej narracji, szczególnie w kwestiach migracji. Pojawiły się także oskarżenia pod adresem opozycji, które określił jako próbę rozpowszechniania kłamstw.
Z kolei Donald Tusk podkreślił, że kanclerz Scholz zobowiązał się do szybkiego wyjaśnienia całej sytuacji, a strona niemiecka przeprosiła za wywołany zamieszania. Cała sprawa miała służyć ustaleniu prawdy i przekazaniu klarownych informacji na temat incydentu na granicy polsko-niemieckiej.