Czwartek był słodko-gorzkim dniem dla polskich kibiców na kortach Wimbledonu. Pod wieczór Iga Świątek wygrała swój mecz drugiej rundy 6:4, 6:3 z Petrą Martić, a po nim była pytana o wydarzenia sprzed kilku godzin dotyczących Huberta Hurkacza.
Hurkacz zabrał głos po fatalnej kontuzji. Wraca do domu Rozstawiony z numerem siódmym Hurkacz był wymieniany jako jeden z faworytów tegorocznej edycji w Londynie, ale zakończył występ już na drugiej rundzie. Przez długi czas spotkania z Arthurem Filsem grał słabo. Przegrał dwa pierwsze sety, ale pewnie wygrał trzeciego i zaczął odrabiać straty. W czwartej partii doszło do tiebreaka, w którym Polak przeżył dramat.
Przy jednym z punktów doznał urazu kolana. Długo nie mógł się pozbierać z kortu. Po przerwie medycznej wrócił do gry, ale po dwóch akcjach – przy piłce meczowej dla Francuza – poddał pojedynek. W nocy polski tenisista opublikował oświadczenia w mediach społecznościowych.
„Po tym jak doznałem dzisiaj kontuzji kolana na Wimbledonie, odbyły się pierwsze badania lekarskie. Potrzebuję trochę czasu na powrót do zdrowia i przeprowadzenie dalszych badań lekarskich w domu, w Polsce. Mój zespół i ja przekażemy więcej informacji tak szybko, jak to możliwe” – napisał Hubert Hurkacz, dziękując wszystkim za wsparcie.
Hurkacz po Wimbledonie pierwotnie miał szykować się do igrzysk w Paryżu. Miał bardzo ambitny plan odnośnie tej imprezy – zgłosił się bowiem we wszystkich trzech konkurencjach. Oprócz singla miał zagrać w deblu razem z Janem Zielińskim, a w mikście z Igą Świątek.