W piątek 12 lipca, w czasie bloku głosowań w Sejmie, doszło do awarii strony internetowej izby niższej polskiego parlamentu. Sejmowy portal był praktycznie nieosiągalny nie tylko dla postronnych obywateli, ale i dla samych posłów, co zgłaszali na posiedzeniu marszałkowi Szymonowi Hołowni.
Niedziałająca strona Sejmu. Posłowie prosili o przerwę, Hołownia kpił. Posłowie opozycji zgłaszali, że niedziałająca strona Sejmu utrudnia im pracę. W trakcie posiedzenia marszałek jednak bagatelizował sprawę.
„Wiemy, próbujemy coś z tym zrobić. Kancelaria Sejmu została o tym powiadomiona. Natomiast nie znajduję w tym, że nie działa strona internetowa Sejmu przesłanki do tego, żeby zatrzymać głosowanie. Jesteście państwo z całą pewnością bardzo dobrze do tego przygotowani” – mówił Hołownia w odpowiedzi na głosy opozycji.
„Nie wiecie, jak głosować? Pani poseł… Przecież pracowaliśmy nad tym w komisji. Wszyscy wiemy dokładnie, jakie poprawki były podejmowane. Oczywiście, że to jest jawne, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Dlatego bardzo pracowicie wyczytuję treść tych pozostałych poprawek” – stwierdził Hołownia i przeszedł do dalszego głosowania poprawek do jednej z głosowanych ustaw.
Wtedy na mównicę wszedł poseł PiS Piotr Uszciński, który domagał się przerwy. – Rozumiem, że pan poseł przyszedł na głosowanie nieprzygotowany i chce pan to powiedzieć swoim wyborcom. Nie wie pan jak głosować i musi pan to sprawdzać w internecie, tak? – kpił Hołownia.
„Jak wyście funkcjonowali, jak internetu nie było? Czy to było w ogóle możliwe?” – dodał. – Pan mi zarzuca, że przychodzę nieprzygotowany na posiedzenie Sejmu. A na posiedzenie Sejmu przychodzimy z iPadami i na iPadach mamy możliwość śledzenia tego, co głosujemy. W tej chwili pan nam uniemożliwia w pełni świadome podejmowanie decyzji, bo nie mamy dostępu do strony internetowej Sejmu i nie możemy śledzić poprawek, nad którymi głosujemy
– tłumaczył Uszciński. – Dlatego proszę o możliwe zgłoszenie wniosku formalnego o przerwę, dopóki nie zacznie działać strona internetowa. Ja rozumiem, że polskie społeczeństwo bardzo chętnie na tę stronę dzisiaj wchodziło, żeby zobaczyć, jak wspaniale Sejm dzisiaj zagłosował za życiem – stwierdził, nawiązując do wydarzeń.
„I to fajnie, ale strona internetowa przestała przez to działać” – dodał. Ostatecznie Hołownia zarządził głosowanie w tej sprawie. – To Sejm rozstrzygnie, żeby nie było, że ja w jakiś sposób was prześladuję – ocenił. W głosowaniu Sejm odrzucił wniosek o przerwę i wrócił do głosowań.
Atak DDoS na strony Sejmu. Hołownia: Są takie siły, które chcą zamieszać w naszej demokracji. Okazało się jednak, że problemy z funkcjonowaniem sejmowej strony nie wynikały z naturalnie powstałego zainteresowania obywateli.
„Mieliśmy zamieszanie związane ze stroną internetową, teraz wiemy, że to był atak DDoS, który miał doprowadzić do tego, żeby nie było łączności ze stroną Sejmu z urządzeń korzystających z kart SIM. Pracujemy w tej chwili nad tym” – powiedział dziennikarzom marszałek Sejmu po opuszczeniu sali obrad.
Jeden z dziennikarzy zasugerował, że to mogło być skutkiem dużego zainteresowania. – „Nie wydaje nam się, żeby tak było. Szef Kancelarii Sejmu ma w tej sprawie bardzo wiarygodne informacje i też nie mam żadnych wątpliwości, że akurat czas tego zdarzenia został wybrany nieprzypadkowo” – ocenił lider Polski 2050.
„Jesteśmy w takim momencie, w jakim jesteśmy, dzieją się ważne rzeczy w Sejmie. Są takie siły, które, jak widac, chcą zamieszać nam w naszej demokracji, ale nie będziemy im na to pozwalać i nie będziemy pozwalali nikomu decydować o tym, czy Sejm może podejmować decyzje i głosować, czy nie. Te decyzje zawsze będą podejmowane tu, na Wiejskiej, a nie w innych geograficznych lokalizacjach” – podkreślił.