Burza emocji wokół reprezentacji Polski tuż przed Euro. Trener Probierz tłumaczy: Nie ma nas na to stać.

Kilka dni temu Michał Probierz zszokował piłkarską Polskę. Szeroką kadrę na Euro 2024 ogłosił na golfowej konferencji prasowej. Pierwotnie – o czym nawet informował PZPN – nazwiska 28 piłkarzy (i jednego dodatkowego bramkarza) miały zostać podane do publicznej wiadomości w środę o 19. Tym bardziej zaskoczenie było duże.

Również dla pracowników związku, których selekcjoner też zaskoczył miejscem ogłoszenia powołań. „Nie jesteśmy w stanie zadowolić wszystkich” – powiedział w poniedziałek Probierz, gdy na konferencji otwierającej zgrupowanie został przez nas zapytany o burzę dotyczącą sposobu ogłoszenia powołań. „Pierwotnie z powołaniami czekaliśmy na to, czy zawodnicy są zdrowi. Mogliśmy podać je nawet w poniedziałek, ale była wtedy Gala Ekstraklasy. We wtorek był luźniejszy dzień, wybraliśmy środę. Zarzuca się nam, że nie robimy czegoś spontanicznie, ale zawodnicy wiedzieli kilka dni wcześniej. Powołania jako pierwsze pojawiły się na naszej stronie, a dokładna kadra zostanie podana 8 czerwca. Nie wszyscy są zadowoleni ze sposobu, w jaki to zrobiłem, ale jak sobie teraz na szybko policzyłem, to po ogłoszeniu powołań udzieliłem wywiadu chyba dziesięciu dziennikarzom. Dla was to chyba było zdecydowanie lepsze, że mogliśmy porozmawiać, a nie tylko rzucać suchymi faktami” – wskazał Probierz.

I dodał: „Nie mam do nikogo pretensji, że ktoś mnie skrytykował za sposób ogłoszenia tych powołań. Dla mnie najważniejsze jest to, żebyśmy skupili się na mistrzostwach Europy. Że tam lecimy, że możemy o tym pisać, dyskutować, a nie tylko siedzieć przed telewizorami i dopingować inne drużyny.”

Zanim kadra Probierza wyleci na Euro, zagra jeszcze dwa mecze towarzyskie – oba w Warszawie: 7 czerwca z Ukrainą i 10 czerwca z Turcją. Turniej Polacy rozpoczną od meczu z Holandią (16 czerwca). W grupie czekają nas jeszcze mecze z Austrią (21 czerwca) i Francją (25 czerwca).