Radosław Sikorski odniósł się w do doniesień o możliwości objęcia przez niego stanowiska unijnego komisarza. Szef wykluczył taki scenariusz. – Będę ministrem. Oczywiście w zależności od decyzji premiera. Wszyscy jesteśmy do dyspozycji. Premier daje i premier odbiera – powiedział.
Pytany, czy powodem są wybory prezydenckie i ewentualne jego kandydowanie, zaprzeczył. Dopytywany, czy widziałby siebie w roli kandydata na prezydenta, odpowiedział: „Gdyby Kaczyński znowu kandydował, to chętnie bym się z nim zmierzył, powiem szczerze. I spowodował, żeby jeszcze raz przegrał”. Później dodał, że w kwestii kandydowania „matka partia decyduje”.
Radosław Sikorski: Kaczyński jak zwykle szczuje i zmyśla
Sikorski odniósł się też do słów Jarosława Kaczyńskiego na temat migrantów, których do Polski przetransportowały niemieckie służby. – Niemcy zaczynają nam przerzucać imigrantów i to niekoniecznie tych, którzy przeszli przez Polskę, i robią to w sposób bezczelny – stwierdził w sobotę prezes PiS. Sikorski ocenił, że „Kaczyński jak zwykle szczuje i zmyśla”.
– Radiowóz niemiecki jeden lub maksimum dwa popełniły błąd, za co minister spraw wewnętrznych Niemiec przeprosiła ministra Siemoniaka – powiedział szef MSZ.
Incydent przy granicy z Niemcami
W ubiegłym tygodniu w zachodniopomorskiej wsi policjanci z Niemiec pozostawili pięcioosobową rodzinę afgańskich migrantów. Jak informowała polska Straż Graniczna, strona niemiecka wyraziła ubolewanie z powodu incydentu. Szef MSWiA podkreślił podczas konferencji prasowej, że po przeprosinach ze strony Niemców uważa sprawę za wyjaśnioną.
Niemiecka policja poinformowała w oświadczeniu, że na pięcioosobową rodzinę z Afganistanu niemieccy policjanci trafili w Altmädewitz, około siedmiu kilometrów od granicy z Polską, w nocy z ostatniego czwartku na piątek. Afgańczycy wjechali do Brandenburgii bez pozwolenia, za to z zaświadczeniem, że w Polsce złożyli wnioski o azyl. Według komunikatu migranci nie poprosili o azyl w Niemczech, dlatego zgodnie z unijnymi zasadami powinni wrócić do Polski.
Polska Straż Graniczna miała długo nie odpowiadać, a zaczęły narzekać na stan zdrowia, stąd policjanci zabrali rodzinę do najbliższej apteki, w Polsce.