sob.. lis 23rd, 2024
Iga Świątek niezadowolona z decyzji WTA. Okazuje się, że jednak podjęli oni konkretne kroki.

Kilka dni temu w Berlinie zakończyły się tegoroczne rozgrywki Laver Cup. To pokazowe zawody tenisowe, w których uczestniczą dwie drużyny: Europy oraz Reszty Świata. Europejczycy wygrali tym razem 13:11, a decydujące punkty zdobył dla nich Carlos Alcaraz.

Oprócz Hiszpana po stronie europejskiej wystąpili m.in. Niemiec Alexander Zverev, Bułgar Grigor Dimitrow czy Rosjanin Danił Miedwiediew. W zespole przeciwnym stanęli do walki m.in. Amerykanie Ben Shelton oraz Taylor Fritz i Australijczyk Thanasi Kokkinakis. Laver Cup kwitnie.

Będzie kobieca wersja? W stolicy Niemiec odbyła się siódma edycja Laver Cup. Tym razem zgromadziła ponad 60 tysięcy kibiców na trybunach oraz 150 dziennikarzy. Turniej buduje swoją markę, ciesząc się sporym prestiżem.

W efekcie w składach obu zespołów od lat występują najlepsi tenisiści świata. Jeszcze dwa lata temu w Londynie w zespole Europy zagrali Roger Federer, Rafael Nadal i Novak Djoković, a Szwajcar zakończył wtedy karierę. W kobiecym tenisie brak podobnych zawodów.

Jako Sport.pl zapytaliśmy organizację WTA, czy rozważa powołanie lub współpracę przy tworzeniu odpowiednika męskiego Laver Cup. – Zawsze jesteśmy otwarci na podobne inicjatywy, ale na ten moment nie zajmujemy się tym – usłyszeliśmy od osoby z władz WTA.

Turniej Laver Cup powstał co prawda z inicjatywy agencji Team8 powiązanej z Federerem, Australijskiej Federacji Tenisowej oraz brazylijskiego biznesmena Jorge Lemanna. Jednak federacja ATP bardzo szybko dołączyła do współorganizacji, dziś umieszcza zawody w swoim corocznym kalendarzu, choć nie przyznaje tenisistom punktów do rankingu za występy w Laver Cup.

Turniej ma charakter pokazowy, ale dzięki silnej obsadzie pozwala wzmacniać produkt, jakim jest męski tenis. To może być szczególnie ważne dziś, gdy przedstawiciele „Wielkiej Trójki” są na finiszu tenisowej drogi. Roger Federer wspiera kolegów już tylko z trybun, Rafael Nadal w każdej chwili może pożegnać się z rywalizacją, na ten moment został powołany do gry w reprezentacji w ramach finałów Pucharu Davisa w Maladze od 19 listopada.

Czy to tam zakończy karierę? Novak Djoković sam przyznał ostatnio, że musi koncentrować się już tylko na najważniejszych startach, bo zdrowie mu nie pomaga. Laver Cup ma swoje wady – m.in. brak punktów do rankingu, niejasne zasady wyznaczania tenisistów do poszczególnych spotkań – ale nie da się ukryć, że stanowi cenne urozmaicenie dla męskich rozgrywek.

Tenisiści rzadko uczestniczą w rozgrywkach zespołowych, tenis to głównie sport indywidualny, a jak już to reprezentacyjny. Laver Cup umożliwia też oglądanie na korcie par deblowych, jakich zwykle nie obserwujemy w ciągu roku – np. w Berlinie występowali razem Zverev i Alcaraz, a dwa lata temu w Londynie Nadal i Federer.

Do tego przez kilka dni uwaga tenisowego świata skupiona jest na tej rywalizacji, nawet jeśli mającej pokazowy charakter.

Żal straconej szansy na promocję. Wydaje się, że kobiecy tenis również potrzebowałby odpowiednika takiej rywalizacji – np. pod nazwą Navratilova Cup. Problem w tym, że organizatorzy Laver Cup nie myślą dziś o ekspansji.

Tony Godsick, szef Team8 przyznał niedawno, że może do tego dojść dopiero gdy turniej „osiągnie swój pełny potencjał”. Nie wiadomo, co to dokładnie miał na myśli.

Sprawie nie pomaga brak zainteresowania ze strony WTA, co wynika z przywołanej przez nas wypowiedzi jednego z działaczy.

Potrzeba innego podmiotu, który wszedłby w miejsce Team8, a do tego np. Wsparcia ze strony danej tenisowej federacji krajowej. Polska? Czeska? Na dziś oba kraje nie mogą doczekać się imprezy rangi WTA 500, a co dopiero organizować turniej pokazowy z największymi gwiazdami kobiecego tenisa.

Fani chwalą pomysł kobiecej wersji Laver Cup, eksperci już dwa lata temu wskazywali w rozmowie ze Sport.pl: „Takie zawody powinny się odbyć.” Ale obecnie brakuje zwyczajnie chętnych do zorganizowania podobnego turnieju.

A i nawet gdyby zjawili się chętni, najpierw trzeba byłoby odpowiednio zmodyfikować kalendarz WTA. To oznacza, że Organizacja Kobiecego Tenisa musiałaby się w ten projekt zaangażować – chociaż częściowo.

Czołowe tenisistki słusznie bowiem wskazują, że terminarz jest przeładowany. Nie mają czasu na odpoczynek w ciągu roku, kolejne zawodniczki kończą sezon przedwcześnie jak ostatnio Caroline Garcia, Anhelina Kalinina czy Elina Switolina, a Iga Świątek odpoczywa od czasu US Open.

Dodatkowy turniej w tej sytuacji jest dla nich zupełnie bez sensu. Jednocześnie organizowanie podobnych zawodów bez największych nazwisk mija się z celem.

A szkoda, bo spotkanie Europa – Reszta Świata mogłoby przyciągnąć rzeszę fanów i sponsorów. Po jednej stronie m.in. Iga Światek, Karolina Muchowa, Aryna Sabalenka i Paula Badosa a po drugiej np. Coco Gauff, Jessica Pegula, Qinwen Zheng i Ons Jabeur. o podobną inicjatywę.

Wtedy powiedziała: „Pomysł jest super. Generalnie im więcej właśnie takich imprez, tym większa korzyść dla nas. Bo naprawdę można urozmaicić nasz sport i pokazać go z trochę innej perspektywy.

Ale myślę, że… że może… nie wiem… – tu Polka zatrzymała się. Następnie dodała: „Myślę, że WTA po prostu ma na razie inne rzeczy, na których powinna się skoncentrować (uśmiech). Ale jak najbardziej w przyszłości chciałabym, żeby takie imprezy powstawały”.

Po dwóch latach mamy już nieoficjalne, ale jasne stanowisko ze strony WTA: Nie ma co myśleć o kobiecym Laver Cup. Tenisistki musiałyby więc same zorganizować się i doprowadzić do powstania takich zawodów. Na ten moment jednak nie mogą przebić się do działaczy z apelem o zmiany w samym kalendarzu, a co dopiero myśleć o powołaniu nowego turnieju.