Adrianna Sułek-Schubert 8 lutego urodziła syna. A 8 i 9 sierpnia uczestniczyła w lekkoatletycznym siedmioboju na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Młoda mama zajął 12. miejsce. Lepiej jej tego nie gratulujcie, jeśli spotkacie ją na ulicy!
Sułek-Schubert to lekkoatletka wyjątkowo ambitna. Ona już teraz chciałaby wygrywać. A przecież powrót po pół roku po cesarskim cięciu do sportu, na taki poziom i w tak wymagającej konkurencji to coś, na co stać tylko kogoś naprawdę wyjątkowego. Ada taka jest.
Przekonajcie się, czytając rozmowę grupy polskich dziennikarzy z Sułek-Schubert.
Wyzwania młodej mamy w sporcie
– Nie, to są złe pytania na start! Nigdy się nie cieszę tylko z tego, że ukończyłam. Ja zawsze celuję wyżej! A mogą mi medal dać? Chociaż brązowy! Mam nadzieję, że to jest rekord świata mamusiek! Z czasem na pewno będę zadowolona z tego występu. Ale znacie mnie i wiecie, że jak mi ktoś czegoś takiego gratuluje, to usłyszy ode mnie tylko nieszczere „Dziękuję”. Z drugiej strony przepracowałam ten okres na sto procent, nie mam sobie nic do zarzucenia, a wynik mi pokazuje, w jakim miejscu jestem na teraz, dokładnie sześć miesięcy i jeden dzień po porodzie.
Trudności powrotu do sportu po ciąży
– Tak! Kobieta zawsze zada właściwe pytanie, ha, ha! Naprawdę nie chcę pamiętać tych sześciu miesięcy. Bardzo skrupulatnie prowadzę notes treningowy i nie wiem, czy ten notes zatrzymam, bo praca, którą przez ostatnie sześć miesięcy wykonałam, jest godna podziwu, ale nie chcę tego okresu pamiętać. To było trudne. Wolałabym przez te sześć miesięcy cieszyć się z bycia młodą mamą, która ma wsparcie rodziny niż walczyć o każdą tysięczną sekundy na każdym treningu i o każdy kawałek buraka, ciecierzycy i kukurydzy na talerzu.
- To był najtrudniejszy okres mojego życia.
- Gdybym miała to zrobić drugi raz, to już bym tego nie zrobiła.
Oczywiście mówię o powrocie w pół roku, a nie o urodzeniu syna!
Wyjątkowe doświadczenia matczyne
– Każdy, kto przeżyłby to, co przeżyłam, podjąłby taką decyzję. To był naprawdę bardzo trudny czas. Od problemów z niegojącą się raną po wypadek w dniu wyjścia ze szpitala z synem, przez wszelkie dolegliwości bolesne, po niewracającą wagę, mimo katorżniczej diety. A ja bardzo diety nie lubię, ja lubię słodycze, węglowodany. Miałam po dwie jednostki treningowe dziennie, aż do dwóch-trzech tygodni temu. Jednostki po cztery-pięć godzin, a w przerwach bardzo chciałam być mamą na sto procent, więc albo dzwoniłam do syna, albo zjeżdżałam do domu i wracałam na drugi trening.
- Nikomu czegoś takiego nie życzę.
- Powrót po ciąży jest dużo trudniejszy niż po najgorszej kontuzji.
Praca i wytrwałość
– Tak, tych wiadomości było tysiące. Bardzo się z tego cieszę. Nie wiem, czy to zapoczątkowałam, pewnie nie, ale dostawałam odzew od bardzo wielu zawodniczek z całego świata i też dziewczyn amatorsko uprawiających sport, że podziwiają, jak długo trenowałam, będąc w ciąży i jak szybko po porodzie wróciłam do sportu. Pisały, że im lekarze zakazują. Ja wiem, że można wrócić szybko, jeśli się ma obok grono specjalistów i jeżeli wcześniej się uprawiało sport.
- Widzę, że coraz częściej dziewczyny w ciąży startują, nawet na igrzyskach.
- Kojarzę dziewczyny z szermierki walczące w szóstym-siódmym miesiącu.
Wielkie zmiany w podejściu do sprawy wprowadziła Allyson Felix, a ja jestem bardzo chętna, żeby o tym rozmawiać i oczywiście odsyłać do specjalistów. To jest realne, tylko trzeba mieć możliwości.
Plan na przyszłość
– Jestem mamą, mówią, że mamy potrafią więcej, więc kto wie. – Nie, to plotka. – Nie, mój trener w życiu by tak nie powiedział! Mój syn jest z moją mamą. A tu ze mną są: mój mąż, trener, fizjoterapeutka i mój menedżer. A fizjoterapeutka na mój koszt, jeśli chcecie mieć nagłówki.
– Nie, nie! To też było podkręcone przez media. W pełni rozumiem Polski Związek Lekkiej Atletyki, ja z nim nie walczyłam, ja otrzymałam wiadomość, jak wygląda sytuacja i nie miałam czasu, żeby gdzieś tam z nimi walczyć. Są inne powody, żeby z nimi walczyć, a nie takie. Jak otrzymałam informację, że musi się skończyć fizjologiczny i książkowy połóg, żebym mogła się stawić na badania i po uzyskaniu potwierdzenia zdolności do treningu, żebym mogła uzyskać finansowanie, to w pełni to rozumiałam.
- A nie ukrywam, że dawałam radę trenować wcześniej na własną rękę, ze wsparciem moich sponsorów.
- Moje social media są przepełnione reklamą, ale – niestety – tak to wygląda, jak się nie ma dużego budżetu.
Nowa jakość życia po ciąży
– Na pewno będzie. Ale będę myśleć, jak to rozwiązać. Sezon halowy już niedługo, więc tam zdobędę stypendium. A przede wszystkim już będę mogła jeździć z nim na zgrupowania. Bo czas katorżniczej pracy do igrzysk już się skończył. Teraz będzie można z wolną głową przygotowywać się do kolejnych startów. A on będzie rósł i pewnie już niedługo będzie chodził, a nawet biegał. Wtedy będzie mi łatwiej.
– Ale łatwiej tak psychicznie! Że już jesteś w czasie jakoś lepiej mu zapewnić czas spędzony z mamą. Wierzę, że już niedługo będę krzyczała do Leona: „Mama wygrała!”