Miał być wielki boom gospodarczy. Wielka Brytania miała wyzwolić się o kowtów i popłynąć w rejs ku nieskrępowanej wolności gospodarczej. Czy w Wielkiej Brytanii jest teraz tak, jak chcieli tego zwolennicy brexitu? Czy jest więcej wolnego handlu i mniej biurokracji? Czy podatki zmalały, a Londyn unormował napływ migrantów?
Przez brexit muszą stać w kolejce po darmową żywność. „Jestem wściekły! Wstydzę się tu przyjeżdżać” Nic bardziej mylnego. Eksperci przeanalizowali statystyki i doszli do wniosku, że zmieniło się wiele, ale niekoniecznie na lepsze. Wychodząc z UE, Brytyjczycy świętowali, lecz dziś nie mają ku temu powodów. Do ich słownika na stałe weszło słowo „bregret”. „Brytyjczycy nigdy nie będą niewolnikami”
W nocy z 31 stycznia na 1 lutego 2020 r. Wielka Brytania stała się pierwszym krajem w historii UE, który opuścił Unię. 51,89 proc. Brytyjczyków zagłosowało za wyjściem z UE. Przeciwnicy Unii skandowali „Rule Britannia, Britannia rule the waves” (Rządz Brytanio falami) — jedną z najpopularniejszych pieśni patriotycznych na Wyspach Brytyjskich.
Brytyjscy rybacy o brexicie: „totalny przekręt, absolutnie, fundamentalnie, głęboko niszczący”
Brexitowcy jeszcze głośniej wyspiewywali drugą linijkę refrenu: „Brytyjczycy nigdy nie będą niewolnikami”. Zwolennicy brexitu liczyli, że przyniesie on boom gospodarczy. Według ekonomisty i eksperta do spraw międzynarodowej polityki gospodarczej Klausa-Jurgena Gerna z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii (IfW), zwolennicy brexitu „mieli nadzieję na ożywienie gospodarcze dzięki przejściu na wolny handel i lepszą kontrolę napływu nisko wykwalifikowanych migrantów”.
Prawda jest taka, że rząd w Londynie jest bardziej niezależny, lecz nie odnosi sukcesów. Nie zmaterializował się boom gospodarczy, o którym tyle mówili architekci brexitu. Oto jak sytuacja w Wielkiej Brytanii zmieniła się w wyniku wyjścia z Unii Europejskiej.
Obietnica nr 1. Wielki powrót wolnego handlu
Wielu zwolenników brexitu miało nadzieję, że opuszczenie UE przywróci czasy, w których wolny handel był receptą Wysp Brytyjskich na sukces gospodarczy. Na pierwszy rzut oka zwolennicy brexitu dotrzymują obietnicy. Od czasu opuszczenia UE w życie weszło 71 umów o wolnym handlu. Brytyjczycy coraz bardziej wściekli na brexit. „Złamali obietnicę i firmy im tego nie wybaczą”.
Jednak należy zwrócić uwagę na kluczowy fakt, że 68 z 71 zawartych porozumień miało na celu przedłużenie (w tej lub innej formie) umów zawartych przez Brytyjczyków jeszcze przed opuszczeniem jednolitego rynku UE. Nowe umowy zostały zawarte tylko z trzema krajami.
Kierunek: Pacyfik
Pierwszym z państw sygnatariuszy jest Japonia. Chociaż główna część porozumienia opiera się na poprzedniej umowie między UE a Japonią, to Londyn i Tokio rozszerzyły nieco swoją współpracę, m.in. w sektorze cyfrowym oraz fintech. Irlandia Północna popadła w kryzys. „Marazm i niedola będą trwać nadal.
Drugie państwo to Nowa Zelandia, która w maju 2023 r. zwolniła z ceł przywozowych 100 proc. brytyjskiego eksportu. Londyn z kolei zrezygnował z nałożenia cła na 97 proc. nowozelandzkich produktów eksportowych. Trzecim krajem jest Australia. Od maja 2023 r. 98 proc. brytyjskiego eksportu do Australii jest zwolnione z ceł przywozowych, podobnie jak 99 proc. australijskich produktów eksportowych.
Deklaracja włączenia się Wielkiej Brytanii do Całościowego i Progresywnego Partnerstwa Transpacyficznego (CPTPP) spotkała się z dużym zainteresowaniem mediów. Porozumienie to ustanowiło jeden z największych regionów wolnego handlu na świecie. Obejmuje on ok. 500 mln ludzi i 12 proc. globalnego produktu krajowego brutto (PKB).
Obietnica nr 2. Wielka Brytania miała stać się „Singapurem nad Tamizą”
Zwolennicy brexitu nie tylko obiecywali Wielką Brytanię otwartą na handel, ale także bardziej konkurencyjną: z niższymi podatkami i brakiem opłat na rzecz UE. Wielka Brytania miała być, jak głosiło jedno z popularnych haseł, „Singapurem nad Tamizą”. Wielka Brytania miała wstać z kolan, ale brexit zaprowadził ją na dno. „To nas dobije. Nie jesteśmy w stanie sprzedać wszystkiego”.
Według Stevena Daviesa, dyrektora do spraw edukacji w instytucie badawczym Institute of Economic Affairs (IEA) z siedzibą w Londynie, tak się jednak nie stało. Dla niego „Singapur nad Tamizą” zawsze był jedynie nierealnym marzeniem liberalnych ekonomistów. Obniżka podatków i ceł to ważne kroki, które mogłyby pomóc brytyjskiej gospodarce, lecz nie zostały one podjęte w wyniku brexitu.
Obietnica nr 3. „Odzyskać kontrolę” i odciąć się od brukselskiej biurokracji
„Odzyskanie kontroli” było popularnym hasłem byłego premiera i zwolennika brexitu Borisa Johnsona. Celem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii miało być stanowcze odrzucenie brukselskiej biurokracji. Wielu Brytyjczyków miało nadzieję, że brexit położy kres nadmiernym regulacjom z Brukseli — i da brytyjskim obywatelom więcej suwerenności.
Prawda jest jednak taka, że brexit nie uwolnił obywateli Wielkiej Brytanii od nadmiernej biurokracji. Biurokratów z Brukseli zastąpili biurokraci z Londynu.
Obietnica nr 4. Uratowanie systemu Narodowej Służby Zdrowia
Niektóre instytucje, zjawiska i rzeczy w Wielkiej Brytanii cieszą się niemal mistyczną reputacją, odporną na podziały partyjne. Są to rodzina królewska, drużyna narodowa w piłce nożnej oraz oczywiście herbata. W czołówce znajduje się także Narodowa Służba Zdrowia (NHS).
Wielka Brytania była jednym z pierwszych krajów na świecie, który zapewnił system gwarantujący opiekę zdrowotną dla wszystkich swoich obywateli. Ustanowiony w 1948 r. system nie był finansowany z indywidualnych składek, lecz głównie z pieniędzy podatników.
Obietnica nr 5. Migrantów miało być mniej i mieli mieć wyższe wykształcenie
Główną obietnicą złozoną przez zwolenników brexitu był bardziej rygorystyczny reżim graniczny. Wyjście z UE miało uchronić Wielką Brytanię przed napływem migrantów z Europy. Architekci brexitu obiecywali także, że ci, którzy już otrzymają prawo wstępu na wyspy brytyjskie, będą mieli wyższy poziom kwalifikacji zawodowych.