Po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w Hiszpanii w ostatnich dniach, Pedro Sánchez ogłosił, że liczba ofiar powodzi wzrosła do co najmniej 211 w Walencji, 2 w Kastylii-La Manchy i 1 w Andaluzji. Istnieją niepotwierdzone doniesienia mówiące o nawet 300 ofiarach. Jedna z mieszkanek Paiporty w prowincji Walencja opowiadała, że nigdy nie doświadczyła wojny, ale obecne zniszczenia wyglądają podobnie. Przez trzy dni była bez wody, jedzenia i prądu, określając sytuację jako beznadziejną.
Wiele osób zauważa, że liczba ofiar mogłaby być mniejsza, gdyby władze szybciej ostrzegały o zagrożeniu. Jeden z Hiszpanów wspominał o otrzymaniu wiadomości SMS z ostrzeżeniem, ale było to zbyt późno. Amparo Andres, właścicielka sklepu w Walencji od 40 lat, podkreślała, że mimo wszystko żyje i ma się dobrze. Mówiła jednak o niewystarczającej reakcji rządu Hiszpanii na sytuację, chwaląc młodych ludzi, którzy okazują pomoc w trudnych chwilach.
W odpowiedzi na katastrofę, Madryt wysłał wsparcie do dotkniętych powodzią obszarów Hiszpanii. Ulewne deszcze wywołały powszechną powódź w Walencji, niszcząc mosty, zalewając miejscowości mułem i przerywając dostawy wody oraz energii elektrycznej. Obecnie trwa akcja poszukiwawcza, usuwania skutków powodzi oraz odwadniania podziemnych tuneli i parkingów. To największa tego typu klęska w historii Hiszpanii od długiego już czasu.
We wtorek w Walencji spadło tyle deszczu, ile zazwyczaj w całym roku, co doskonale obrazuje skalę katastrofy. Sytuacja pozostaje tragiczna, ale z ogromnym zaangażowaniem prowadzone są działania ratunkowe oraz pomocowe dla poszkodowanych. Wydarzenia te poruszyły opinię publiczną i spowodowały lawinę solidarności z dotkniętymi regionami Hiszpanii.