Analiza wydatków rządowych: czy politycy są rozrzutni czy oszczędni?

Dziennik „Rzeczpospolita” przeanalizował . „Czy udaje się ograniczać ogromny deficyt odziedziczony po PiS i rozbuchane wydatki na transfery socjalne, czy też wciąż one rosną?” – pyta gazeta.

Dane wskazują, że . „Rz” przypomina, że przez pierwsze cztery miesiące 2024 r. wydatki budżetu państwa wyniosły 264 mld zł – to o 70 mld zł więcej niż w okresie styczeń-kwiecień 2023 r. Wzrost dochodów w tym czasie był, niestety, niższy niż wzrost wydatków – wpływy do państwowej kasy zwiększyły się bowiem „tylko” o 40 mld zł i wyniosły 214 mld zł w omawianym okresie.

„Tym samym . Po kwietniu 2024 r. wynosił on niemal 40 mld zł wobec 10 mld zł po kwietniu 2023 r. To najgorszy wynik od co najmniej 10 lat” – konstatuje „Rzeczpospolita”.

O ile duża część wzrostu deficytu to konsekwencja rozwiązań wprowadzonych przez poprzednią ekipę rządzącą (jak np. wzrost świadczenia na dzieci z 500 zł do 800 zł miesięcznie), to – jak pisze dziennik – ” ” w postaci nowych wydatków”.

Jakie to ? Według „Rz”, same dotychczas przyjęte przez Sejm ustawy to trwały koszt rzędu co najmniej 8 mld zł rocznie. W tej kwocie największa pozycja to program „Aktywny rodzic” (popularne „babciowe”) – od 2025 r. będzie kosztować budżet państwa ok. 6-6,5 mld zł rocznie. Miesięczny urlop dla przedsiębiorców od składek ZUS to obciążenie dla budżetu w kwocie 1,6-1,7 mld zł rocznie.

„Trwałe obciążenia finansów państwa niosą też rozwiązania pozaustawowe, takie jak podwyżka wynagrodzeń nauczycieli o 30 proc. (szacunkowy koszt to 12-13 mld zł) i o 20 proc. pozostałych pracowników sfery budżetowej czy wyższa waloryzacja rent i emerytur” – zauważa dziennik.

Chociaż w przyszłym roku nauczyciele nie dostaną kolejnej podwyz̆ki o 30 proc., to ich płace pozostaną już na wyższym poziomie. A na tym nie koniec – . Chce m.in. rozwiązać problem wysokich składek na ubezpieczenie zdrowotne płaconych przez przedsiębiorców w wyniku reformy Polskiego Ładu („Rz” przypomina, że w najkorzystniejszej dla firm wersji będzie to oznaczać ok. 10 mld zł ubytku w Narodowego Funduszu Zdrowia).

Na agendzie jest też projekt renty wdowiej, który – jeśli stanie się rzeczywistością – będzie oznacżał konieczność wydatków rzędu 8-10 mld zł rocznie. Do tego dochodzi ochrona konsumentów przed skutkami wzrostu cen energii – w II półroczu br. państwo wyda na to 6,4 mld zł.

Oczywiście, nie jest to rozwiązanie „na stałe”, niemniej jednak w obecnej sytuacji stanowi dodatkowe brzemię, które musi udźwignąć system finansów publicznych.

Wreszcie, nie należy zapominać, że związane z inwestycjami w obronność – i koniecznością obsługi zadłużenia (w ustawie budżetowej na 2024 r. założono, że limit kosztów obsługi długu Skarbu Państwa wyniesie 66,5 mld zł).

Zdaniem ekonomistów, z którymi rozmawiała „Rz”, w tym kontekście nadzieję na ograniczenie dają deklaracje zawarte w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2024-2027, gdzie Polska zobowiązuje się dbać o redukcję deficytu finansów publicznych (przypomnijmy – w 2023 r. sięgnął on 5,1 proc. PKB, co oznacza, że Bruksela uruchomi wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu).

Finanse państwa mają też zostać poddane konsolidacji.

Wreszcie, Polska jest w przededniu powołania Rady Fiskalnej – nowego ciała doradczego, które ma „patrzeć na ręce”, jeśli chodzi o prowadzenie polityki budżetowej. Ideą tego rozwiązania jest wprowadzenie swoistego bezpiecznika dla wydatków rządu, które często są motywowane politycznie (jak to ma miejsce w przypadku transferów socjalnych).