Choć scenariusz jest jak najbardziej realny, to spokojnie, czekają nas jeszcze miliony lat względnego spokoju. Ale zacznijmy od początku. Ziemia nie jest sztywną kulą.
Choć dzisiaj zakładająca wędrówkę kontynentów jest powszechnie znana i uczona w szkole, około 100 lat temu ludzie myśleli, że Ziemia jest w zasadzie dużą skalną statyczną kulą. Dopiero niemiecki naukowiec zwrocił w 1911 roku uwagę na zbieżności w występowaniu skamielinosci w warstwach, które obecnie rozdzielają oceany. Dostrzegł także podobieństwo kształtów kontynentów po obu stronach Atlantyku. Jak to bywa z rewolucyjnymi teoriami, nie przez wszystkich została ciepło przyjęta, a niektóry geolodzy za wszelką cenę próbowali ją ośmieszyć. Zarzucano jej między innymi to, że nie wskazuje mechanizmów, które za tą wędrówką miałyby stać. Dopiero w połowie XX wieku odkryto, czyli rozrost dna oceanicznego z powodowaniem krzepnięciem magmy wypełniającej dolinę ryftową. Wówczas ponownie światło dzienne ujrzała teoria Wegenera, a dalsze odkrycia przyczyniły się do rozwiniecia uznawanej obecnie tektoniki płyt.
Na powierzchni Ziemi znajdują się płyty tektoniczne, które cały czas przemieszczają się z różną prędkością. W niektórych miejscach, czyli podłużnego pęknięcia w skorupie ziemskiej. Magma wydostaje się na powierzchnię, tworząc nowe skały. Taka strefa ryftu biegnie przez środek Oceanu Atlantyckiego, przez co Europa i Afryka oddalają się od Ameryki. Zazwyczaj znajdują się pod wodą, ale miejscami (np. w Afryce czy na Islandii) możemy obserwować je na powierzchni.
, czyli obszary gdzie cięższa płyta oceaniczna wchodzi pod lżejszą – kontynentalną. Występują one między innymi na obrzeżach Oceanu Spokojnego, gdzie tworzą tzw. Pacyficzny Pierścień Ognia, który rozciąga się od Oceanii, wzdłuż wschodniego wybrzeża Azji, Aleutów na północy i zachodniego wybrzeża obu Ameryk. Jego długość wynosi około 40 tys. km, czyli tyle, co… równik. Jest tu ponad 450 wulkanów i.
W strefie subdukcji cięższa płyta oceaniczna zanurza się pod lżejszą, zwykle kontynentalną – tak, jak na zachodnich wybrzeżach Ameryki Południowej. Pod kontynentalną płytę południowoamerykańska wsuwa się oceaniczna płyta Nazca. Część skorupy zostaje pochłonięta i stopiona głęboko we wnętrzu Ziemi, część zostaje na zewnątrz i zgniata się – w ten sposób tworzą się góry. Z kolei w strefie ryftu na środku Atlantyku wypływa magma, która zastyga i tworzy nową skorupę – wyjaśnia dr hab. Grzegorz Lizurek z Instytutu Geofizyki PAN.
Czy Polska jest zagrożona trzęsieniami Ziemi? – uspokaja prof. Lizurek. Wspomniana na samym początku, która na obszarze Polski biegnie od Szczecina po Przemyśl była aktywna na przełomie kredy i trzeciorzędu, czyli jakieś 65 mln lat temu. – Od tego czasu w tym miejscu nie występuje już prawie żadna aktywność tektoniczna – wyjaśnia naukowiec. Chociaż nasz kraj jest bezpieczny, nie oznacza to, że nie występują żadne trzęsienia ziemi. – Zjawiska tektoniczne notujemy w Polsce tylko na Podhalu, w niewielkiej części Karpat, w okolicach Krynicy-Zdroju i Pienińskiego Pasa Skałkowego. Naturalne trzęsienia ziemi występują też w rejonie Sudetów. W 2004 roku wydarzyło się największe trzęsienie ziemi na Podhalu. Miało magnitudę 4,5, nie wyrządziło szkód zagrożających bezpieczeństwu, ale popekały fasady budynków – tłumaczy geofizyk z PAN. W przeszłości także zdarzały się odczuwalne trzęsienia, ale w ciągu tysiąca lat było tylko około 100 odczuwalnych zjawisk. Obecnie notuje się około 100 wstrząsów miesięcznie, ale wywołane są one przez górnictwo. Profesor Grzegorz Lizurek przyznaje, że granice płyt mogą z czasem zmienić swoje położenie, ale.