pon.. lis 25th, 2024
Rozmowa z policjantem pracującym na granicy: "To, co się dzieje, zmienia człowieka"

Zaostrza się kryzys migracyjny na polsko-białoruskiej granicy. Dlatego od kilku dni obowiązuje tam nowa strefa buforowa. Na granicy pełni służbę m.in. ok. 400 policjantów prewencji. Dziennikarz Onetu rozmawiał z jednym z nich — Sytuacja obróciła się o 180 stopni. Na granicy praktycznie nie ma już kobiet z dziećmi. Teraz przy zaporze pojawiają się grupki 20-30 młodych mężczyzn, którzy są coraz bardziej agresywni — mówi nam mł. insp. Mateusz Konkolewski, policjant z Gdańska.

Od 13 czerwca przy granicy polsko-białoruskiej obowiązuje nowa strefa buforowa. Związane jest to z kolejnym nasileniem konfliktu migracyjnego. Rozporządzenie podpisane przez szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka wprowadziło zakaz przebywania na określonym obszarze przez 90 dni. Po konsultacjach m.in. z lokalnymi przedsiębiorcami i samorządowcami strefa została ograniczona do niezbędnego minimum.

„Jesteśmy w permanentnej gotowości”

Strefa obejmuje długość granicy na odcinku nieco ponad 60 km, będącym w zasięgu terytorialnym placówek Straży Granicznej w Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych i Czeremsze. Na długości ok. 44 km obszar objęty zakazem to 200 m od linii granicy. Natomiast na odcinku ok. 16 km, położonym w rejonie rezerwatów przyrody, strefa jest szersza i ma blisko dwa km. Zakaz poruszania się z założenia nie obejmuje miejscowości i szlaków turystycznych.

  • Na granicy pełni obecnie służbę blisko dwa tys. strażników granicznych, ok. sześciu tys. żołnierzy, a od 4 czerwca br. również blisko 400 policjantów prewencji.
  • Rozmawialiśmy z jednym z nich. Młodszy aspirant Mateusz Konkolewski jest dowódcą plutonu Oddziału Prewencji Policji z Gdańska. Na polsko-białoruskiej granicy jest już jedenasty bądź dwunasty raz. Właściwie przestał już liczyć.
  • Jedna rotacja trwa ok. 2-3 tygodni, ale przyznaje, że czasem z potrzeby służby, trzeba było zostać trochę dłużej.

Czym się konkretnie zajmują?

„Jesteśmy od początku na 'pasku’ — jak wszyscy tu nazywają potocznie zaorany pas przygraniczny i wspieramy chłopaków ze Straży Granicznej i Wojska Polskiego. Widzimy więc bezpośrednio, jak rozwija się sytuacje za płotem. Nawet, jak nic się nie dzieje, jesteśmy w permanentnej gotowości, od kilku dni również z bronią w kaburach, bo taką decyzję podjął dowódca policyjnych sił na granicy” — podkreśla w rozmowie mł. asp. Konkolewski.

  1. Zdarzało się nam zatrzymywać pare km od granicy migrantów, którzy myśleli, że już są w Niemczech. Powinny być też większe restrykcje dla tych, którzy zarabiają na tym procederze, czyli np. dla kurierów. By choć trochę to utrudnić.
  2. Na granicy pełni obecnie służbę blisko dwa tys. strażników granicznych, ok. sześciu tys. żołnierzy, a od 4 czerwca br. również blisko 400 policjantów prewencji.

Lewarek samochodowy jako „najpopularniejsze” narzędzie

Jak wspomina, nikt się wtedy nie patyczkował. Były używane różne siły i środki. To jednak właśnie policja jest generalnie najbardziej doświadczona w kwestiach rozpraszania tłumu. Dlatego wtedy to właśnie ta formacja została wysłana jako główne wsparcie na granicę. Jak ta sytuacja wygląda teraz? „Właściwie codziennie coś się dzieje. Jest permanentny stan alarmowy. Migranci zbierają się przy płocie, nawet po 40-50 osób. Nie oszukujmy się, teraz są to głównie mężczyźni w wieku 20-35 lat.”

  • Sytuacja obróciła się o 180 stopni. Na granicy praktycznie nie ma już kobiet z dziećmi. Teraz przy zaporze pojawiają się grupki 20-30 młodych mężczyzn, którzy są coraz bardziej agresywni.
  • Mł. asp. Mateusz Konkolewski dowodzi obecnie pododdziałem ok. 20 funkcjonariuszy prewencji.

„Mamy przekonanie, że to jest coś więcej niż zwykła służba”

Przyznaje, że migranci są coraz bardziej agresywni. Chociaż podkreśla, że dotychczasowe apogeum konfliktu miało jednak miejsce na przejściu granicznym w Kuźnicy w listopadzie 2021 r. „Poderwano nas wtedy alarmowo z Gdańska. Przebieraliśmy się w furgonach w trasie. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka. Wiedzieliśmy, że mamy mieć pełne zestawy przeciwuderzeniowe, kaski, hełmy, tarcze, itd.”

  1. W tym miejscu należy też zaznaczyć niezwykle istotną rolę żołnierzy Wojska Polskiego, którzy od dawna, często w trudnych warunkach, pełnią wyczerpującą służbę pod samą zaporą.
  2. „Tego typu sytuacji jest dużo więcej. Ciekawe są tłumaczenia takich kurierów.”

Ktoś za te wszystkie sznurki pociąga

Jest to jedna strona medalu. Trzeba także zaznaczyć, że nie wszyscy migranci to najemnicy czy silni mężczyźni, którzy chcą przedostać się na Zachód tylko w celach ekonomicznych. Cześć z nich to także całe rodziny z małymi dziećmi, ludzie starsi, czy tacy, którzy musieli uciekać z kraju z powodów politycznych, bo grozi tam śmierć. Albo po prostu zostali oszukani przez służby białoruskie czy innych ludzi, którzy chcieli na nich zarobić.

  • Jednak swoją złość kierowałem na tych, którzy doprowadzili do tego, że ci ludzie się tutaj znaleźli, w tak strasznych warunkach. Że za tym stoi właśnie białoruski reżim, którego oni są ofiarami. To przedstawiciele tego reżimu są winni. Nie możemy jej brać na siebie.
  • Gramy wszyscy do jednej bramki. Policjant podkreśla, że im dobrze układa się współpraca z pozostałymi służbami.
  • Muszą obsługiwać także ruch na innych granicach, lotniskach, itd. Dlatego potrzebują również nas.

„Kiedy to widzisz, coś się w człowieku gotuje”

„Jednak swoją złość kierowałem na tych, którzy doprowadzili do tego, że ci ludzie się tutaj znaleźli, w tak strasznych warunkach. Że za tym stoi właśnie białoruski reżim, którego oni są ofiarami. To przedstawiciele tego reżimu są winni. Nie możemy jej brać na siebie. To są ofiary rosyjskiego i białoruskiego reżimu, który prowadzi z nami wojnę hybrydową. To wobec ich działań się sprzeciwiamy, nie przeciwko migrantom” — dodaje.

  • „Na razie sobie radzimy, ale wtedy na granicę trzeba było sprowadzać kolejnych funkcjonariuszy — podkreśla nasz rozmówca.”
  • „Ja jestem tylko skromnym policjantem, ale wydaje mi się, że rozwiązywanie tego problemu nalezłoby zacząć od działań w Afryce i tam uświadamiać potencjalnych migrantów, by nie przyjeżdżali na Białoruś, bo wcale nie jest łatwo przedostać się przez granicę Unii Europejskiej.”
  • „Tymczasem na razie dopiero na miejscu brutalnie przekonują się o tym, w jaką pułapkę wpadli.”