Według Czemiezowa, który stoi na czele największego państwowego holdingu przemysłowego w Rosji, problemem dla sektora produkcyjnego jest gwałtowny wzrost oprocentowania kredytów, który „zjada” wszystkie zyski i uniemożliwia inwestycje. Władimir Putin powinien zacząć się bać. Rosyjska gospodarka „siedzi na heroinowej igle”. Jeśli skończą się „zastrzyki”, wszystko się posypie. „Jeśli podpisujemy kontrakty na produkty, których cykl produkcyjny trwa dłużej niż rok, to oczywiście otrzymujemy zaliczkę w wysokości maksymalnie 30-40 proc. Pozostałe środki na wytworzenie tych produktów musimy pożyczyć. A przy takiej stopie procentowej cały zysk, który przewidujemy, jest zjadany przez odsetki, które musimy zapłacić bankowi” — powiedział Czemiezow. „Jeśli nadal będziemy pracować w ten sposób, doprowadzimy większość przedsiębiorstw do bankructwa” — ostrzegł dyrektor Rostiech.
Zauważył, że poziom stóp procentowych banku centralnego w Rosji jest już „rekordowo wysoki”. Od lata ubiegłego roku bank podniósł stopę procentową siedem razy i doprowadził ją do 19 proc. rocznie — najwyższego poziomu od pierwszych tygodni inwazji na Ukrainę. Większość ekonomistów ankietowanych przez agencję Reutera uważa, że na posiedzeniu w piątek 25 października rosyjski bank centralny ponownie podniesie stopę procentową do 20 proc. Banki przygotowują się na jeszcze bardziej gwałtowny ruch do 21 proc. rocznie, co byłoby najwyższym poziomem dla Rosji od 2003 r. Tego Kreml już nie zdoła ukryć. Poważny cios w rosyjski budżet. Straci miliardy rubli.
W oficjalnych statystykach Rosstatu nie widać jeszcze żadnych problemów w przemyśle, który jest napędzany przez wojnę: produkcja w kraju wzrosła o 4,5 proc. rok do roku w okresie styczeń-sierpień. A w projekcie budżetu na 2025 r. rząd przewidział wzrost produkcji o kolejne 2 proc.