Proces awansu od obywatela do prezydenta w amerykańskim systemie wyborczym.

Jak Amerykanie wybierają? Pytanie proste, ale odpowiedź już skomplikowana. W Polsce w dzień po prostu idziemy do swojej komisji, stawiamy krzyżyk przy nazwisku kandydata bądź kandydatki, wrzucamy kartkę do urny, a wieczorem tego samego dnia – a nazajutrz to już na pewno – wiemy kto wygrał. A wygrywa ten, na kogo zagłosowało więcej osób.

Otoż w Stanach działa to zupełnie inaczej, a problemy zaczynają się piętrzyć już w momencie, kiedy w ogóle zdecydujemy, że chcielibyśmy zagłosować, natomiast liczenie oddanych głosów może trwać tygodniami. A to jeszcze nie koniec. Historia – nawet ta – zna przypadki, że kandydaci, którzy dostali mniej głosów niż przeciwnik i tak wygrali całe.

Tak było w 2000 r. gdy zwyciężył George W. – choć zebrał mniej głosów niż Al Gore i w 2016, kiedy Donald Trump pokonał Hillary Clinton – choć to ona przekonała więcej wyborców. Jak się w tym wszystkim nie pogubić? Zapraszamy na najnowszy odcinek „Co to będzie”, w którym wyjaśnimy zawiłości amerykańskiego systemu wyborczego. Dołącz do nas.

Znajdziesz tam najważniejsze informacje i smaczki z kampanii wyborczej w USA.