Przy przerwie na amerykańskim rynku trudno było oczekiwać fajerwerków na giełdach Starego Kontynentu, choć kolejnymi rekordami w środę Wall Street dała podstawy do zwyżek na świecie.
Fala zwyżek dotarła zatem najpierw do Azji, a później do Europy. Kolor zielony utrzymywał się na większości europejskich rynków od rana do końca dnia. W czołówce plasował się paryski CAC 40, który znów zameldował się przy linii oporu na 7700 pkt. Czytaj więcej.
Euro i dolar osunęły się na poziomy najniższe od około miesiąca w reakcji na wystąpienie Adama Glapińskiego i zapowiedź, że stopy procentowe mogą stać w miejscu do 2026 r. Nieźle przez cały dzień spisywał się też niemiecki DAX.
WIG20 z kolei nie pokazał się z najlepszej strony, choć miał ku temu niezłe argumenty. Indeks dobrze wystartował, ale po kilkudziesieciu minutach świecił na czerwono. Wyjście nad kreskę zajęło mu kilkadziesiąt minut, ale popyt nie poszedł za ciosem.
Ostatecznie indeks dużych spółek zyskał, ale tylko o 0,22 proc. przy ledwie 0,5 mld zł obrotów. Co ciekawe, rynek akcji pozostał niemal obojętny na zmiany na rynkach walut i obligacji. Po wystąpieniu szefa NBP, który stwierdził m.in., że kolejne obniżki stóp możliwe będą dopiero w 2026 r., złoty wyraźnie się umocnił, a obligacje skarbowe osłabiły (zwyżka rentowności papierów dziesięcioletnich o 7 pkt baz., do 5,81 proc., poziomu bliskiego tegorocznych szczytów).
Sugestia Adama Glapińskiego, pozytywna dla banków, nie została jednak skonsumowana przez inwestorów – WIG-banki finiszował na poziomie neutralnym.