Generał Kukuła grozi wojną. Brak dronów, amunicji i rekrutów w armii - gdzie leży problem?

Wojna jest wydarzeniem katastrofalnym. Koszmarem cierpienia ludzi i koszmarem ogromnych kosztów dla państwa. Zwłaszcza wojna na dużą skalę, jak teraz ta pomiędzy Rosją i Ukrainą, czy potencjalna pomiędzy Polską i Rosją, czy szerzej NATO i Rosją. Absolutnie podstawowym celem istnienia sił zbrojnych jest więc do wybuchu wojny nie dopuścić.

Bo nawet jej bohaterskie wygranie jest opcją gorszą, niż po prostu jej niestoczenie. Po to istnieje koncepcja odstraszania. Czyli bycia na tyle silnym, aby przeciwnik uznał, iż otwarte zadzieranie z nami nie ma sensu. Z niedawnej wypowiedzi Szefa Sztabu Generalnego generała Władysława Kukuły wynika jednak, że w odstraszenie Rosji nie wierzy.

Mówił do młodych podchorążych na rozpoczęciu roku akademickiego w Akademii Lądowych. Jego słowa zacytował później Sztab Generalny w mediach społecznościowych. Nie był to więc przekaz na zamkniętym spotkaniu dla wojskowych, ale taki skierowany też do społeczeństwa.

Jeśli wojny nie unikniemy, to działajmy. Skoro więc generał Kukuła nie wierzy w odstraszenie Rosji, ale w nieuchronność wojny z nią w mniej więcej najbliższą dekadę, to czy państwo polskie nie powinno podjąć radykalnych przygotowań?

Bo najwyraźniej już zarządzone rozbudowanie wojska do sześciu dywizji, 300 tysięcy ludzi i zamówienie znacznych ilości broni na kredyt nie jest wystarczające. Polska mogłaby jeszcze dużo zrobić, aby zwiększyć swój potencjał obronny.

Czy nie jest to więc czas na radykalne działania, a nie zadowolenie ze zwiększenia wydatków na wojsko do około 4 procent PKB, oraz osiągniėcia jego liczebności rzędu 200 tysięcy ludzi (przy odrobinie kreatywnej księgowości)?

Generał Kukuła zajmuje kluczowe publicznie eksponowane stanowisko, które nie jest stricte wojskowe, ale będące już na pograniczu polityki. Jest najważniejszym reprezentantem polskiego wojska. Jego słowa mają znaczenie szczególne.

Tym bardziej że sam Sztab Generalny przekazał je szerszej publiczności. Zrozumiane zostały tak, że sam usłyszałem od dwóch członków rodziny po raz kolejny pytanie połączone z oskarżeniem: „mówiłeś, że wojna nie jest przesądzona i mamy się nie bać”.

Generał Kukuła jest człowiekiem, który na swoim stanowisku nie znalazł się przypadkiem. Wie, jak używać słów do osiągniėcia zamierzonych celów. Można by więc pomyśleć, że wypowiedź o wojnie miała pobudzić nie tylko przyszłych oficerów, ale też społeczeństwo.

Ludzi, którzy płacą na wojsko i od których nastawienia w znacznej mierze zależy to, w jakim stopniu uda się je zmodernizować oraz rozbudować. Wiadomo natomiast, że strach jest jednym z najlepszych bodźców skłaniających do poświęceń.

Tylko czy na pewno jest to sposób pozwalający w długim terminie zapewnić wysokie finansowanie wojska, pozwalające na jego skuteczną modernizację oraz przebudowę? Strach owszem najpierw mobilizuje, ale po jakimś czasie człowiek się do niego przyzwyczaja. Zwłaszcza jeśli zagrożenie ma być albo za trzy lata, albo gdzieś w ciągu dekady, czy też pokolenia, a na nie widać radykalnych działań ze strony polityków oraz najwyższych rangą wojskowych.