W ponad 100-stronicowym orzeczeniu konserwatywna szóstka sędziów uznała, że prezydenci są chronieni „absolutnym” immunitetem, kiedy wykonują podstawowe czynności związane ze swoim urzędem, jednak immunitet nie obejmuje ich „nieoficjalnych” działań. Jednocześnie sędziowie podjęli decyzję o odesłaniu sprawy do sądu okręgowego, by ten zdecydował, które zarzucane Trumpowi działania miały charakter oficjalny, a które nie. W praktyce oznacza to, że do procesu najpewniej nie dojdzie przed listopadowymi wyborami.
Wyrok w zdaniu odrębnym ostro skrytykowała sędzia Sonia Sotomayor. „W każdym przypadku użycia urzędowej władzy prezydent jest teraz królem stojącym ponad prawem” — napisała, wyrażając „obawę o naszą demokrację”.
Decyzja została przyjęta głosami sędziów w stosunku 6 do 3. Sędzia główny John Roberts, autor opinii większościowej, napisał: „Zgodnie z naszą konstytucją, natura władzy prezydenckiej wymaga, aby były prezydent miał pewien immunitet chroniący przed ściganiem karnym za oficjalne działania podczas trwania jego kadencji”.
Jednakże, jak dodał Roberts, nie wszystko, co robi prezydent, jest oficjalne. „Prezydent nie cieszy się immunitetem za swoje nieoficjalne działania. Prezydent nie stoi ponad prawem. Ale Kongres nie może kryminalizować postępowania prezydenta w wykonywaniu obowiązków władzy wykonawczej wynikających z konstytucji” — stwierdził.