Chronią drugie co do wielkości miasto Ukrainy przed rosyjskimi dronami kamikaze. Dziennikarze „Bilda” towarzyszyli ludziom z mobilnej jednostki obrony powietrznej w pobliżu Charkowa podczas nocnej misji.
Od ponad dwóch lat armia Putina terroryzuje ukraińskich cywilów za pomocą dronów kamikaze — zwłaszcza irańskich Szahidów. Dzięki 40 kg materiałów wybuchowych, ich głowica bojowa powoduje niszczycielskie szkody.
As w rękawie Ukrainy. Kreml jest bezradny. „Główny powód, dla którego Rosja nie jest w stanie pokonać wojsk ukraińskich”. Szahidy od dawna stanowią poważne wyzwanie dla ukraińskiej armii. Te stosunkowo niedrogie drony są wykorzystywane w dużych ilościach do pokonywania obrony przeciwlotniczej sił Ukrainy.
W odpowiedzi Kijów utworzył mobilne zespoły obrony powietrznej. — Działamy głównie z karabinami maszynowymi Browning na naszych pickupach — wyjaśnia dowódca o kryptonimie Nikola.
Trzeba być szybkim. Na swoim tablecie otrzymuje wszystkie istotne informacje od ukraińskich zwiadowców w czasie rzeczywistym. — Widzimy, kiedy rosyjskie drony zbliżają się do miasta — wyjaśnia Nikola.
Gdy tylko rozpozna, że bezzałogowce zbliżają się do określonego sektora, informuje o tym swoje zespoły w okolicy. — Rosjanie wysyłają swoje drony głównie w nocy — mówi Nikola.
Rosyjscy żołnierze nie wysyłają już rojów dronów, tak jak robili to dwa lata temu. Zamiast tego programują Szahidy tak, by omijały ukraińskie pozycje obrony przeciwlotniczej. A wysoce mobilne zespoły Nikoli muszą na to odpowiadać.
„Wielki grób dla sk***synów”. Ukraińcy urządzili Rosjanom piekło. Żołnierze Putina wpadli w pułapkę — Wojna to nauka. My uczymy się na ich błędach, a oni na naszych — mówi Nikola.
Jedną z lekcji jest to, że Ukraińcy wiedzą, że muszą być bardzo szybcy. Mają tylko krótki czas na złapanie Szahidów, które mogą latać z prędkością 250 km na godzinę.
Kamery termowizyjne, lasery i reflektory są pomocne, ale przede wszystkim to strzelec musi precyzyjnie strzelać z karabinu maszynowego do szybko poruszającego się celu. A to nie lada wyczyn.
Bolesny widok. Nikola spogląda na swój tablet, a na monitorze pojawia się kilka znaczków, które poruszają się w kierunku Charkowa. Są to rosyjskie drony zwiadowcze S350.
Na horyzoncie inna jednostka strzela do celu powietrznego, jasna amunicja wyróżnia się na tle nocnego nieba. Następnie ostrzał ustaje, a kilka sekund później słychać eksplozje. — Rosjanie ostrzeliwują tę pozycję amunicją kasetową — mówi Nikola.
To był bardzo bolesny widok. Tej nocy Putin nie mógł spać spokojnie.
Brawurowa akcja Ukraińców. Niedługo potem ta sama sekwencja wydarzeń: ogień przeciwlotniczy rozświetla noc, kilka chwil później eksploduje amunicja kasetowa.
— Zawsze musimy szybko wycofywać się po misjach, abyśmy sami nie zostali trafieni — mówi Nikola.
Dzięki dronom rosyjscy najezdźcy mają ogromną przewagę materialną. Z kolei szczególną siłą jednostki Nikoli jest jej spójność.
„Wszystko może się skończyć dosłownie w jednej chwili”. Mężczyzn łączy wyjątkowe doświadczenie: wszyscy służyli wcześniej w innych jednostkach, każdy z nich został poważnie ranny.
Co więcej, wszyscy mogli potem odejść ze służby, ale dobrowolnie wrócili do sił zbrojnych, by bronić Ukrainy. — Wszyscy mieliśmy takie same życiowe doświadczenia — mówi Nikola. — Wszyscy wiemy, jak szybko w chaosie wojny wszystko może się skończyć dosłownie w jednej chwili — dodaje.
Ukraina zmienia strategię. „Będzie mogła w końcu przejść do ofensywy w stylu NATO”.
On sam służył w jednostce piechoty od 2014 r., a w 2016 r. został ranny. Kiedy 24 lutego 2022 r. rosyjscy najezdźcy zaatakowali całą Ukrainę, Nikola ponownie zaciągnął się do wojska — znowu do piechoty. Wraz ze swoją jednostką brał udział w jesiennej ofensywie 2022 r., kiedy to siły ukraińskie były w stanie wyzwolić dużą część okupowanego wschodu.
Sam Nikola został kilkakrotnie ranny, ale za każdym razem walczył o powrót do zdrowia.
Ostatnia linia obrony. Jednak wielu jego towarzyszy poległo w kampanii obronnej. Nikola często wspomina swoich przyjaciół, którzy zginęli.
— Czasami mam dobre sny, w których moi towarzysze znów żyją — tłumaczy.
W utworzonej przez niego mobilnej jednostce obrony powietrznej wszyscy mężczyźni wspierają się nawzajem w radzeniu sobie z traumą.
To jeszcze bardziej zbliżyło zespół. Żołnierze znają swoje mocne strony i specjalne umiejętności i doskonale ze sobą współpracują.